wtorek, 30 października 2012

Pseudoświnia i śmierć według Monty Pythona

***


For life is quite absurd
And death's the final word
You must always face the curtain with a bow.
Forget about your sin - give the audience a grin
Enjoy it - it's your last chance anyhow.
So always look on the bright side of death
Just before you draw your terminal breath
Life's a piece of shit
When you look at it
Life's a laugh and death's a joke, it's true.
You'll see it's all a show
Keep 'em laughing as you go
Just remember that the last laugh is on you






And...always look on the bright side of life...
Always look on the light side of life...


niedziela, 28 października 2012

Pseudoświnia i kataklizmy

Na własnej skórze przeżyła jedno tornado, jedno trzęsienie ziemi i jedną powódź, a erupcja wulkanu na Islandii prawie spowodowała odwołanie jej lotu liniami Ryanair. Ponadto podobno w tym roku była tutaj poważna susza i podobno zakazano z tego tytułu używania węży ogrodowych na okres kilku miesięcy pod groźbą grzywny. Pseudoświnia w ogóle nic o tej suszy nie wiedziała, aż do momentu zagrożenia powodzią. A potem nastąpiła plaga muszek owocówek.

Tymczasem do Nowego Jorku zbliża się huragan Sandy. Pseudoświnia zastanawiała się dzisiaj pół dnia, dlaczego tylko huraganom nadaje sie imiona, a nie na przykład suszom, tsunami czy powodziom. Mogłaby prawdopodobnie znaleźć odpowiedź na to pytanie we wnętrznościach internetu, jakkolwiek, jak czyni dość często, postanowiła najpierw ruszyć własną mózgownicą. Może dlatego, że są obdarzone większą siłą charakteru i ekspresji? Ktoś jej powie?



W zeszłym roku walnął w Nowy Jork huragan Irene. Podobno Sandy ma być o wiele łagodniejszy. Oby.

poniedziałek, 22 października 2012

Pseudoświnia fragmentaryczna

I stało się, proszę Państwa.               ?
Pseudoświnia jest            , czy        nieuleczalna?                 i drugie?
Było to tak, że                 , zabierając ze       i                           Olivera Sacksa, poczym wysiadła z               w          .                                ją wielokrotnie deja vu.                                , chodziła po,    jadła          ilość razy w             , słuchając               o kubki z kawą.



Spotkała takich                   ,                  i Sue                                 Records (przemili,                     ), których dom                          muzeum kina.                jej serce.





                           koleją, potem                autostradą, zmieniając stan (dosłownie i                          ).                            znów koleją, podziwiając                                      . W międzyczasie                                              i kontynuując                                                  korzennego, ale                      coca coli u źródła.
Następnie wylądowała w          pulsującym                                                         świata:                          i fascynacja, szczury,                  i Marc Jacobs,                          w kolejce do sklepu z whole foods , kajaki                         Parku,                              bezdomni słyszący głosy,                                   uwagi.                      jeżdżące całą dobę.                                                                                             :     um die Uhr, jak mawiają Niemcy. Światła,                 najpiekniejszymi twarzami, jakie            .                     i smród.


                         przestała ogarniać.           popchnął na ulicy         , wrzeszcząc                : Move it!
Weszła do ubikacji,                                        ścianie:

Matko,              do Małpoluda,                    .               ,   mi jest!    napisać do            Sacksa?


***

Kondycja jeszcze                      się. Dzisaj            się jak, albo jak             ,   względnie grzyba.

                        
                                                              za Małpoludem. Bardzo.



środa, 17 października 2012

Pseudoświnia i horyzonty

Horyzont jak za wąski jest, to niedobrze. Tak ludzie mówią. A jak za szeroki? To też raczej źle, bo o tym to Pseudoświnia nie słyszała nawet, żeby mówili. Ale też podobno najważniejszy we wszystkim jest umiar, złoty środek (ludzie tak to nazywają). Taki wyważony horyzont, znaczy, jest najlepszy. Pozostaje jednak pytanie: wyważony według czego? Kogo?

Rozpadało się potwornie, gdy Pseudoświnia przebijała się przez dzielnię z siatami wypełnionymi żywnością i artykułami pierwszej potrzeby, słuchając głosu anioła i wertykalnie patrząc na horyzont. Nie było na tym horyzoncie widać niczego obiecującego, gdy woda zaczęła jej się przelewać z jednej baleriny do drugiej. Pseudoświnia otworzyła zatem parasol z hukiem, którego nie mogła słyszeć poprzez zagłuszające go chóry anielskie i nagle horyzont zniknął. W tym momencie zniknęła również wizja drogi w otmętach rwącego rynsztokiem błota i miejskiego syfu. Przestało być też widać oczekujące na przemierzenie kilometry z siatami u ramion. Pozostał tylko głos anioła. I człapanie w rytm muzyki. Chyba nieźle, co? Tylko co na to ludzie? (click play)
Można by więc śmiało stwierdzić, że horyzonty Peudoświni są wąskie w pewnych okolicznościach przyrody. Na przykład w takich (click play): W innych natomiast okolicznościach przyrody horyzonty naszej bohaterki poszerzają się. Zjawisko to można zaobserwować na poniższym przykładzie, na którym odbywa się wyważanie horyzontu.


A Wasze horyzonty, ludzie? Jakie są? Szerokie czy wąskie?